Wczoraj lato troche odpuscilo. Temperatura spadla do 18 st C., a wieczorem po okolicy szalala burza. A dzis popaduje. No dobra tlumacze sie troche... Nie wytrzymalam. Pod wplywem impulsu "ciachnelam" prototyp, pierwszej w tym jesienno-zimowym sezonie, czapeczki. W glowie mam do niej do kompletu pomysl na jakas rownie smieszna jak ona pelerynke. Ale to juz naprawde pozniej. Troszke pozniej ;)
Matylda jest na etapie "ubierania sie". Kazda czesc garderoby, ktora napotka na swojej drodze zostaje zalozona. Najchetniej "buti" ;) Ale dzis od rana bluza z kapturem :) Chyba tez poczula juz nadchodzaca jesien...
"Juz jestem!" - krzyknela.
Jeszcze tylko zostaje sprawdzic wazne detale.
Marszczenia na gorze.
Zawijas przy rondzie. Kwiat - jest...
"Mozna czekac na jesien"- mruknela pierwsza czapeczka ;)